Oszuści wyłudzający pieniądze, podając się za członka rodziny, znów dali o sobie znać. Czterokrotnie próbowali oszukać mieszkańców Mikołowa, żądając od seniorów dużych kwot pieniędzy. Niestety jeden z nich, 78- latek, dał się nabrać na przestępcze sztuczki oszustów, w wyniku czego stracił ponad 51 tysięcy złotych. Apelujemy o ostrożność. W takich sytuacjach nie traćmy głowy, przerwijmy połączenie i upewnijmy się u bliskiej osoby czy rzeczywiście coś się jej stało.
Pierwszy telefon miał miejsce o godzinie 14:10. Do 67-letniego mieszkańca Mikołowa zatelefonowała kobieta i podając się za jego córkę mówiła, że pilnie potrzebuje 800 tys. zł. Mężczyzna na szczęście zorientował się, że ma do czynienia z oszustką i przerwał połączenie. Kolejny telefon był o godzinie 14:28. Tym razem oszuści wybrali 80-letniego mieszkańca miasta. Rozmówczyni, również kobieta, podając się za jego wnuczkę prosiła o pożyczkę 70 tys. zł. Dwie minuty później oszuści podając się za wnuczkę próbowali nabrać 71-letnią kobietę. Za każdym razem scenariusz był ten sam. Oszuści podawali się za bliskich członków rodziny, którzy brali udział w zdarzeniu drogowym i aby uniknąć konsekwencji prawnych, muszą wpłacić spore kwoty pieniężne.
Ostatni telefon miał miejsce około godziny 16:00. Do 78- letniego mieszkańca Mikołowa zadzwonił mężczyzna podający się za jego siostrzeńca. Płacząc przez telefon poinformował, że potrącił kobietę, która znajduje się w ciężkim stanie w szpitalu i może umrzeć. Następnie telefon został przekazany fałszywemu policjantowi, który poinformował, że w tym przypadku rodzina poszkodowanej zgodziła się na zadośćuczynienie w kwocie 50 tys. złotych, dzięki czemu siostrzeniec nie trafi na 8 lat do więzienia. W tym przypadku niestety mężczyzna dał wiary oszustom i po około dwóch godzinach przekazał ponad 51 tys. złotych tzw. kurierowi.
Jak widać w większości przypadków liczne działania, kampanie i spotkania profilaktyczne mikołowskich policjantów z seniorami przynoszą efekty. Dzięki wiedzy jaką przekazują im stróże prawa, seniorzy wiedzą, jak się zachować i nie nabierają się na historie opowiadane przez fałszywych krewnych. Ale niestety ta wiedza nie trafia jeszcze do wszystkich.
Po raz kolejny apelujemy, aby uważać na fałszywych krewnych. Metoda na tzw. „wnuczka”, którą posługują się sprawcy polega na tym, że oszust dzwoni do osoby, zazwyczaj w starszym wieku i podaje się za krewnego np. wnuczka, syna, córkę lub też bliskiego znajomego wnuczka, syna czy córki. Taki oszust opowiada, że syn czy córka lub wnuk mają kłopoty albo przydarzył mu się wypadek. W każdej sytuacji, bez względu na to jaką historię przedstawi mówiący, pilnie potrzebuje on pieniędzy. Często są to wysokie kwoty, rzędu 40 czy nawet 50 tys. zł. Po pieniądze zgłasza się kurier lub znajomy naszego członka rodziny. Zdarza się często, że osoba, do której zadzwoniono, ma wątpliwości co do głosu rozmówcy i nie jest pewna tego, czy rozmawia ze swoim krewnym. W takich sytuacjach oszuści zmianę głosu tłumaczą np. przeziębieniem.
Pamiętajmy o tym, że oszuści stają się jednak bardziej wyrafinowani i coraz częściej starają się uprawdopodobnić opisywane okoliczności udziałem kogoś zaufanego, np. „policjanta czy prokuratora”.
W związku z powyższym zwracamy się do Państwa z apelem, aby zachować ostrożność i rozwagę w kontakcie z fałszywymi krewnymi. Pamiętajmy, że oszust bez skrupułów wykorzysta naszą ufność i łatwowierność.
Najważniejszą zasadą, o której należy pamiętać, aby nie stać się ofiarą oszusta jest zweryfikowanie informacji podawanych przez mówiącego. Co więc robić, gdy zadzwoni do nas osoba podająca się za kogoś z rodziny? Jeżeli przedstawia się np. jako nasz syn, nie traćmy głowy, rozłączmy się i zatelefonujmy do niego, upewniając się czy na pewno jest w tarapatach i potrzebuje pieniędzy. Zajmie nam to minutę, a dzięki temu nie stracimy oszczędności życia.