Latem pisaliśmy o zniszczonym placu zabaw i schodach w pobliżu ulicy Szklarskiej 7, które pilnie wymagały remontu. Mieszkańcy bloku donoszą, że to nie koniec ich problemów – niedawno doszło tam do zalania piwnic. Twierdzą, że do Mikołowskiej Spółdzielni Mieszkaniowej, która jest zarządcą budynku, nie dało się dodzwonić.
Niekończące się problemy
Mieszkańcy ulicy Szklarskiej 7 latem tego roku skarżyli się na opłakany stan schodów oraz okolicznego placu zabaw. Zwracali również uwagę na odpychający wygląd całego budynku, który już od lat czeka na termomodernizację.
Do zarzutów odniósł się Prezes Zarządu Jan Nowacki informując, że schody, jak również elementy urządzeń zabawowych na placu zabaw, zostały naprawione. Wyjaśnił także, że roboty termomodernizacyjne są wykonywane przez Spółdzielnię sukcesywnie w zależności od posiadanych środków finansowych na funduszu remontowym nieruchomości. Nieruchomość przy ul. Szklarskiej obejmuje dwa budynki nr 7 i 9. Budynek nr 9 został docieplony w roku 2016 przy udziale środków z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Katowicach. Roboty termomodernizacyjne budynku nr 7 zaplanowano na rok 2022. Obecnie Spółdzielnia złożyła do WFOŚiGW wniosek w celu uzyskania środków finansowych na realizację tego zadania.
Teraz, gdy schody zostały naprawione, 2 elementy drewniane zjeżdżalni na placu zabaw wymieniono, a termomodernizację budynków zaplanowano na przyszły rok, pojawił się kolejny problem – zalanie piwnic.
Szczegóły zalania
Do pierwszego zgłoszenia przez lokatorów budynku przy ulicy Szklarskiej 7 doszło 14 września. Jeden z mieszkańców zawiadomił Spółdzielnię o zalewaniu piwnic lokatorskich – woda wydobywała się z jednego z mieszkań na parterze budynku. Tego samego dnia po wielu próbach udało skontaktować się z dwoma współwłaścicielami mieszkania (mieszkającymi na terenie Śląska), których zawiadomiono o przecieku i wskazano na konieczność niezwłocznego usunięcia jego przyczyny. 27 września do Spółdzielni ponownie wpłynęło zgłoszenie o zalewaniu piwnic przy Szklarskiej 7. Administracja po raz drugi skontaktowała się ze współwłaścicielami, aby udostępnili administratorowi wejście do lokalu, celem zlokalizowania źródła wycieku. Niestety, właściciele w żaden sposób nie zareagowali na prośby Spółdzielni; Z tego powodu doszło do komisyjnego wejścia do mieszkania w asyście funkcjonariuszy policji.
Po wejściu do mieszkania okazało się, że powodem przecieku jest uszkodzona spłuczka. Od razu zakręcono zawór wody i spisano stan wodomierza w mieszkaniu. Po całym zajściu zmieniono zamki w drzwiach, a nowe klucze czekają na właścicieli w Mikołowskiej Spółdzielni Mieszkaniowej.
Mieszkańcy oburzeni
Mieszkańcy bloku przy ulicy Szklarskiej 7 nie kryją oburzenia – uważają, że reakcja Spółdzielni była niedostosowana do sytuacji. Jedna z lokatorek opisuje, że przedstawiciele Spółdzielni przyjechali na miejsce zalania, podłożyli w piwnicy miski, rozsypali ziemię i odjechali. Skarżą się także, że spółdzielnia nie odbierała telefonu, gdy próbowali zgłosić zalewanie piwnicy.
Spółdzielnia stanowczo odpiera zarzuty. Służby techniczne nie mogły wejść do mieszkania i na własną rękę usunąć źródła wycieku, gdyż lokal jest własnością osób prywatnych.
- W związku z tym, aby wejść do tego lokalu, potrzebna jest zgoda jego właścicieli. W tym miejscu pojawił się problem, gdyż współwłaściciele nie interesują się lokalem i kontakt z nimi jest bardzo utrudniony. Własność podlega ochronie, więc nie mogliśmy "ot tak" wejść do lokalu. Uczyniliśmy wszystko, aby usunąć przyczynę wycieku i zapobiec dalszemu zalewaniu. Po pierwszym powiadomieniu przez nas współwłaścicieli o sytuacji i braku z ich strony reakcji podjęliśmy ponowne próby dotarcia do nich. Gdy nasze możliwości się wyczerpały, wówczas nastąpiło wejście komisyjne do mieszkania, w asyście policji. - mówi Zastępca Prezesa Spółdzielni, Izabela Pakuła.
Stanowczo zaprzecza również, jakoby nikt w Spółdzielni nie odbierał telefonów.
- Mamy do dyspozycji 3 linie telefoniczne. Poza tym każdy administrator pracuje również w terenie. W Orzeszu administrator także ma swoją siedzibę – dyżuruje tam 2 dni w tygodniu, a ponadto jest dostępny pod służbowym numerem telefonu komórkowego. Oczywiście, zdarza się, że linie mogą być przeciążone – w okresie pandemii dużo więcej osób kontaktuje się ze Spółdzielnią i załatwia sprawy telefonicznie. Ten zarzut jest niezasadny, ponieważ te przeciążenia są chwilowe. – mówi Henryk Botor, pełnomocnik Zarządu Mikołowskiej Spółdzielni Mieszkaniowej.
Losy mieszkania
Mieszkańcy zastanawiają się, co stanie się z lokalem, z którego nastąpiło zalanie piwnicy w budynku – mimo że jest on własnością prywatną, oddziałuje na części wspólne budynku, jak stało się podczas awarii. Kolejne takie sytuacje mogą się zdarzać, więc obawy mieszkańców są jak najbardziej uzasadnione. Przedstawiciele Spółdzielni podkreślają jednak, że w sytuacji awaryjnej niezwłocznie podjęte zostały działania mające na celu usunięcie skutków awarii i zapobieżenie szkodom na przyszłość. Pracownicy Spółdzielni tłumaczą jednocześnie, że rozmowy z obecnymi współwłaścicielami lokalu są bardzo trudne – ci bowiem dali do zrozumienia, że nie interesują ich losy mieszkania. Zapewniają ponadto, że Spółdzielnia podejmuje wszystkie prawnie dopuszczalne czynności, mając z jednej strony na uwadze poszanowanie prawa własności spadkobierców lokalu mieszkalnego w trakcie długotrwałego postepowania spadkowego, a z drugiej zasady zarządzania nieruchomością wspólną i dobro właścicieli innych lokali. Pozostaje nam jedynie czekać na finał sprawy przy Szklarskiej 7.