Policjanci z drogówki nieustannie podkreślają, że prędkość, zwłaszcza w obszarze zabudowanym, ma kluczowe znaczenie dla bezpieczeństwa wszystkich uczestników ruchu drogowego. Mieszkaniec Orzesza stracił prawo jazdy, gdy w centrum miasta pozwolił sobie na zbyt wiele. Kiedy tuż za nim pojawił się nieoznakowany radiowóz mikołowskiej drogówki, licznik jego motocykla wskazywał 114 km/h.
Choć dziś za oknami zima, to jednak słupki termometrów rosną z dnia na dzień. Temperatura powietrza coraz wyższa, a wraz z nią na ulicach miast pojawia się więcej motocyklistów. Z roku na rok na naszych drogach przybywa coraz więcej nowoczesnych i szybkich motocykli. Niestety, wielu z nich nie przestrzega dozwolonych limitów prędkości. Z jednośladów korzystają przede wszystkim młodzi ludzie. To oni najczęściej ulegają pokusie wykorzystania mocy silników, mogących rozpędzić lekki pojazd do niebywałych prędkości. Niestety, jak często widzimy, wielu spośród nich zdaje się zapominać o tym, że droga publiczna to nie tor wyścigowy, a brawurowy slalom między samochodami, to igranie z życiem swoim i innych współuczestników ruchu.
W ostatni dzień marca policjanci z mikołowskiej drogówki zatrzymali kierującego kawasaki 32-letniego mieszkańca Orzesza. Mężczyzna pędził ulicą Rybnicką, w miejscu, gdzie obowiązuje ograniczenie do 50 km/h, z prędkością znacznie wyższą. Wideorejestrator radiowozu wskazał 114 km/h. Za rażące przekroczenie dozwolonej prędkości, mieszkaniec Orzesza otrzymał mandat w wysokości 400 zł i 10 punktów karnych. Okazało się także, że kierujący co prawda uprawnienia posiadał, ale nie takiej kategorii, jaka jest wymagana przy jednośladach, za co policjanci nałożyli kolejny mandat w wysokości 300 zł. 32-latek stracił także prawo jazdy.