Koszty komunikacji miejskiej jeszcze nigdy nie rosły w tak szybkim tempie. Główny powód to oczywiście galopujące ceny paliw.
Tylko w tym roku wzrosły one o bisko 70%. Tak na przykład, główny wykonawca zleceń - Międzygminna Komunikacja Autobusowa (były PKM), na początku roku za litr oleju napędowego w ramach zamówienia hurtowego płacił 4,13 zł netto, natomiast obecnie cena waha się w okolicach 7 zł. Do tego dochodzą pozostałe wzrosty kosztów, z którymi boryka się zdecydowana większość przedsiębiorstw niezależnie od branży.
Reakcja władz MZK była koniecznością
Najpierw Zarząd Związku zdecydował o wzroście cen biletów. Od maja zapłacimy za nie średnio 20% więcej. Cena najtańszego biletu jednorazowego normalnego wzroście z 1,6 zł do 2 zł (bilet do trzech przystanków), natomiast najdroższego z 6 zł do 7 zł (powyżej 18 przystanków). Cena biletu miesięcznego wzroście ze 120 do 140 zł (obszar jednej gminy) i ze 136 zł do 164 zł (na terenie wszystkich 10 gmin Związku).
Wpływy ze sprzedaży biletów są jednym z elementów finansowania komunikacji autobusowej i w dużej mierze niewystarczającym. Główny ciężar spoczywa na barkach gmin, które pokrywają chociażby koszty przejazdów ulgowych, czy bezpłatnych dostępnych dla określonej w regulaminie grupy pasażerów. Dlatego też kolejnym krokiem była decyzja Zgromadzenia MZK (wszystkich gmin członkowskich), które w piątek 8 kwietnia, przy jednym głosie wstrzymującym, zdecydowały o podniesieniu stawki dotacji wpłacanej do Związku przez Gminy. Wzrosła ona z 7,30 zł za zrealizowany kilometr do 7,50 zł.